
Znacie te osoby, które zawsze mają wszystko przygotowane na kolejny dzień? Które układają na biurku wszystkie rzeczy do zabrania? Które systematycznie idą do przodu i realizują cele? Byłam ich całkowitym przeciwieństwem i zawsze zżerała mnie zazdrość. Moje drugie imię to prokrastynacja, nie zabierałam się do niczego jeżeli nie zostałam przygnieciona zaległymi terminami. Ta fantastyczna taktyka nie sprawdziła się jednak na studiach medycznych. Zawalałam egzaminy, nie byłam przygotowana na seminaria i każdy wrzesień spędzałam modląc się nad książkami zamiast podróżować. Aż przyszedł ostatni rok, końcowe zaliczenia i moje prawo wykonywania zawodu stanęło pod znakiem zapytania. Miałam dwa wyjścia -robić wszystko jak do tej pory i liczyć na szczęście, lub wreszcie się ogarnąć i zaplanować powtórki. Pierwszy raz w życiu wybrałam swoją przyszłość zamiast wygody. Możecie wierzyć lub nie, ale w kalendarzu Madamy 2018 w kolorowe paski wypełniłam prawie wszystkie strony notatkami, takimi jak „bioetyka - powtórki”, „FISZKI - chirurgia” itd. I jak to się skończyło? Teraz mam kalendarz dzienny i zapisuję w nim swoich pacjentów, a egzaminy pozostały przyjemnym wspomnieniem :)
Karolina