
Największe marzenie jakie spełniłam dzięki skrupulatnemu planowaniu to był wyjazd do Stanów Zjednoczonych. I to nie byle jaki, bo wyjechałam na cały rok jako au pair. Mieszkałam z amerykańską rodziną i pomagałam w opiece nad dziećmi. To nie jest wyjazd, który powinien być spontaniczny. To jest rok w obcym kraju z obcą rodziną. To były długie miesiące planowania, spisywania priorytetów, kolejnych etapów aplikacji, plusów i minusów konkretnej rodziny i konkretnego miejsca, w którym bym miała mieszkać. Chciałam by był to możliwie najlepszy rok w moim życiu, bez planowania by się nie obeszło. Czasem można pozwolić sobie na spontaniczność, na działanie pod wpływem impulsu. Ale nie w przypadku decyzji, która może wpłynąć na całe życie. Ta decyzja moje zmieniła. Na zawsze. Spełniłam największe marzenie, ale także poznałam mnóstwo fantastycznych ludzi, zobaczyłam kawałek świata i żyłam w nim, dojrzałam emocjonalnie i nabrałam mnóstwo doświadczenia, a także właśnie wtedy mogłam robić rzeczy nieplanowane. Wszystko dzięki temu, że robiłam wielkie plany z listami, diagramami, wypisanymi datami, z naklejkami i podkreślaczami. Zdecydowanie się opłaciło. A już teraz planuję kolejną wielką wyprawę!