
Witaj Kochana!
Chciałabym Cię dziś serdecznie zaprosić do przeczytania wywiadu z niezwykłą Karoliną Dzikowską – właścicielką marki Jaskółka. Jaskółka to lokalna pracownia rzemieślnicza położona w urokliwym Suchym Dworze nad Bałtykiem.
Karolina tworzy boskie świece z wosku sojowego, wkładając w ten proces całe swoje serce. Każda świeca jest rozlewana ręcznie, w małych partiach, aby zapewnić nieskazitelną jakość. To piękne dzieła sztuki, które nie tylko oświetlają wnętrza, ale również wnoszą do nich magiczną atmosferę. Mój ulubiony zapach to STARA, DOBRA KSIĄŻKA.
Zapraszam Cię do przeczytania wywiadu z kobietą, która swoją twórczością wnosi piękno i magię do naszego codziennego życia. Przekonaj się sama, jak Jaskółka potrafi rozświetlić nasze dni i wprowadzić do nich wyjątkowy klimat.
Klaudia Kuhn: Czy możesz krótko opowiedzieć, na czym polega Twoja praca?
Karolina Dzikowska: Chyba łatwiej opowiedzieć, na czym nie polega 😊 Rozlewam świece, pakuję zamówienia, obsługuję klientów detalicznych oraz hurtowych, wymyślam nowe produkty, obsługuję jaskółkowe social media, tworzę strategię sprzedażową i wprowadzam ją w życie. Choć ostatnio część z w/w zadań udaje się delegować.
K.K: Co najbardziej lubisz w swojej pracy?
K.D.: Niczym nieograniczoną kreatywność. Kocham tworzyć nowe, piękne, dobre produkty, o których powstaniu marzenie nawiedza mnie po nocach. Jeśli na czymś się nie znam, to uzupełniam luki, zasięgając wiedzy u profesjonalistów w danej dziedzinie lub podejmuję z nimi współpracę. Tak powstały jaskółkowe kominki zapachowe, kartki okolicznościowe, sole do kąpieli. Nie jestem ceramiczką, ilustratorką, kosmetologiem. Nawet przy tworzeniu świec, nowych receptur zapachowych czerpię z doświadczenia biotechnolożki. Taki model działania pozwala mi rozwijać biznes.
K.K: Co Cię zainspirowało/zmotywowało do założenia biznesu?
K.D.: Potrzeba posyłania w świat pięknych i dobrych jakościowo produktów zapachowych. Bolało mnie, gdy widziałam, jak ludzie trują się tanimi (i drogimi!) świecami z parafiny. Dość mocnym motywatorem była też chęć zmiany pracy, która nie do końca godziła się z moim raczej łagodnym usposobieniem. Przez kilka lat pracowałam w kancelariach prawa rodzinnego, jednocześnie rozwijałam się w mediacjach rodzinnych. Prawnicze działania podejmowałam z naciskiem na pomoc Kobietom, ale tę ciężką aurę cudzych, czasami wojen, przypłaciłam zdrowiem. Wtedy, przy wsparciu mojego Jacka, zebrałam się na odwagę, aby kilkanaście lat „prawniczenia” zamienić na inną formę pomagania ludziom, choć tu chyba powinna być mowa o umilaniu czasu.
K.K: Dokończ zdanie: Kiedy staję przed trudnym wyzwaniem…
K.D.: …stresuję się. Wówczas wizualizuję sobie efekt tego wyzwania, którego to efektu wizja tak mnie przyciąga, że stres zamienia się w motywację.
K.K: Uwielbiam…
K.D.: pracować nad rozwojem mojego biznesu, bo wtedy czuję, że sama się rozwijam, a nie ma przyjemniejszego uczucia niż własny rozwój. Tego nikt nie odbierze.
K.K: Moim największym lękiem jest, że
K.D.: … jaskółkowa codzienność mogłaby się skończyć. Choć kiedyś już musiałam zamknąć jedne biznesowe drzwi i to nie był koniec świata.
K.K: Najtrudniejsze w budowaniu biznesu jest/było:
K.D.: …formalności (księgowość), znajomość (o przyjaźni nie ma mowy) z Excelem.
K.K: Najważniejsza lekcja jakiej się nauczyłaś podczas swojej pracy, to…
K.D.: …że naprawdę nie warto każdego potknięcia w początkowych fazach biznesu traktować jako końca świata. Pozwalać mu odbierać energię, która powinna pójść na odpoczynek i powstanie.
K.K: Jaką radę dałabyś sobie, jeśli mogłabyś wrócić, do czasu, kiedy zaczynałaś?
K.D.: Nie wszystko musi być od razu idealne. Czas szybko mija i nawet nie zdążysz się obejrzeć, a to, co kłuło Cię w oczy swoją niedoskonałością już jest naprawione.
K.K: Twoja ulubiona biznesowa książka/podcast, to…
K.D.: Kilka lat temu, kiedy zaczynałam myśleć o własnym biznesie, bardzo trafiał do mnie podcast Małgosi Wardaszki – Marki Testowane na Ludziach. Luźno, nie tak typowo akademicko, opowiada o etapach budowania marki osobistej. Lubię słuchać Live’ów i czytać posty na IG Dominiki Żak. Cenię sobie jej prawie 20-letnie doświadczenie w biznesie. Pełne potknięć, o których nie wstydzi się mówić. Tego, ja sobie z nimi radziła i jak na co dzień prowadzi życie kobiety biznesu nie zastąpi żadna wiedza nabyta z książek napisanych przez osoby, które nie mają za sobą tak długiej drogi.
K.K: Twój ulubiony biznesowy cytat to…
K.D.: „Nic nie jest podawane na tacy – każdy zawsze trafia na jakieś przeszkody po drodze. Kiedy się pojawią, zastanów się jak je pokonać, a nie myśl o tym, że to już koniec drogi.”
Lubię ten cytat Michaela Jordana, bo sama mam swój podobny - samo nic się nie zadzieje. Nikt jeszcze nie wyczarował sukcesu nadmiernym narzekaniem i pasywną postawą.
K.K: Jak spędzasz swój wolny czas?
K.D.: Rozmyślając o rozwoju Jaskółki – tak było przez pierwsze dwa lata, kiedy marka powstawała i przez pierwszy rok jej bytu na rynku. Ktoś powie, że niezdrowo, ale trudno. Nie żałuję, że poświęcałam każdą wolną chwilę na rozwój Jaskółki. Spełniało mnie to. Tak jednak nie może być zawsze i o tym przypomina mi mój Jacek, dzięki któremu coraz rzadziej zaglądam do pracowni w weekendy. Wtedy korzystamy z dobrodziejstw nadmorskiego klimatu, morza, które mam pod nosem. Prawdą bezlitosną jest jednak, że należę do osób, które wciąż muszą mieć jakieś zadanie do wykonania, więc nawet w czasie wolnym ciężko mi po prostu się nim cieszyć. Teraz na przykład projektuję pokoik dziecięcy. Choć muszę przyznać, że po takim weekendzie spędzonym tylko na myśleniu o beztroskach, offline’owo, praca w poniedziałek frunie. Warto zatem czasem, jak to się mówi – disconnect to reconnect 😊
K.K: Wierzę…
K.D.: …w to, że nie ma przypadków. Biznes dla mnie opiera się na relacjach, które budujemy z napotkanymi, odpowiednimi osobami. Aby te osoby spotkać trzeba jednak wyjść do ludzi. Samo nic się nie zadzieje.
K.K: Co poradziłabyś kobiecie, która dopiero zakłada swój biznes?
K.D.: Nie bój się zlecać innym zadania, szczególnie te, których nie lubisz. Być może jesteś w stanie robić wszystko sama, ale to będzie kosztem rozwoju firmy i Twojego zdrowia, a nawet szczęścia i satysfakcji z wymarzonej pracy. Oczywiście delegowanie nie jest proste na początku biznesu, bo kosztuje, ale to świetna inwestycja. Poza tym, dając zarobić innym, w końcu sama zaczniesz zarabiać
Bohaterzy: